Ja już dokonałam pierwszych wiosenno-hiacyntowych zakupów, a wygląda na to, że zima wróciła. W związku z tym post, który miał zalec na dnie archiwum ma okazję ujrzeć światło dzienne.
Potrzebujemy dwóch np: plastikowych opakowań, najlepiej o podobnym kształcie, ale różniących się wielkością. Na dno większego wlewamy czystą wodę - to będzie dno naszego lampionu (proponuję lać czystą wodę by w wypadku roztopów kolorowa warstwa nie stykała nam się bezpośrednio np: z kafelkami na balkonie). Wstawiamy do zamrażarki lub na dwór, a gdy zamarznie w środku dużego naczynia mocujemy grubą taśmą klejącą mniejsze opakowanie i oblewamy kolejną warstwą tym razem zafarbowanej już wody. My akurat malowałyśmy coś w różach i fioletach (wiadomo, jak to dziewczyny), więc podzieliłyśmy wodę po malowaniu na kilka naczyń i zrobiłyśmy różne roztwory poprzez dodawanie czarnej lub białej farby czy czystej wody. Potem lałyśmy warstwami zamrażając od najciemniejszego do najjaśniejszego. Myślę, że równie fajnie wyglądał by różnokolorowy lampion.
Do lampionu możemy dodawać różne rzeczy - kwiaty, brokat, cekiny, koronkę.
Przy okazji zapraszam na drugi post:
Lodowniki świetna sprawa. Istne mistrzostwo osiągnęła w tym mama Emila z emilowowarsztatowo.blogspost.com To właśnie od nich sporo czasu temu zaraziliśmy się lodownikami i lodowymi lampionami :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba tych lodowników nie obejrzymy - program antywirusowy blokuje mi dostęp do tej strony.
OdpowiedzUsuń