sobota, 26 września 2015

WIELBŁĄDY NA PIASKU


Kto chce powspominać wakacje w słonecznym Egipcie czy Maroko lub poszerzyć wiedzę dziecka na temat różnych krajów, może pokusić się o wykonanie takiej pracy. Niezbędna jest kartka ze szkicem lub wydrukiem wielbłąda, brązowa farba, klej i kradzież piasku z piaskownicy ;-) Przyda się również koszulka do schowania pracy.

piątek, 25 września 2015

SKĄD BIORĄ SIĘ PESYMIŚCI?



POZYTYWNE PIĄTKI
Piątek to mój ulubiony dzień tygodnia. Łatwo zgadnąć dlaczego. Z tej właśnie przyczyny postanowiłam, że to właśnie w ten dzień będę publikować cykl pozytywne piątki.


Od dosyć dawna (właściwie to od dziecka) interesowało mnie dlaczego niektórzy ludzie są szczęśliwi, a inni nie. Najszybsza odpowiedź, która się nasuwa, to taka „bo coś mają”: zdrowie, miłość, dzieci, pieniądze, sukces zawodowy itd. itp. Tylko czy to prawda? Już jako dziecko zaobserwowałam uderzającą różnicę między dwiema kobietami z mojej rodziny. Jedna była pozytywna, uśmiechnięta i spokojna, druga totalna pesymistka, skupiająca się na negatywach, pyskata i nerwowa. Dlaczego tak było skoro sytuacje życiowe miały podobne – im obu nie wypaliło życie prywatne, obie miały problemy ze zdrowiem, obie miały karierę akademicką i podobną sytuację finansową. Od czasu tamtych obserwacji temat wraca. Jakiś czas temu poznałam przesympatyczną osobę. Jest zawsze uśmiechnięta, miła i cieszy się z najmniejszych drobiazgów. Ma o wiele gorszą sytuację życiową ode mnie, a mam wrażenie, że śmieje się więcej przez jeden dzień niż ja przez tydzień (mimo że ja do smutasów też nie należę). Jej jedno dziecko miało, a drugie nadal ma bardzo poważne problemy zdrowotne, w związku z tym zamiast pójść inną drogą zawodową, zajęła się sprzątaniem by móc to pogodzić ze szpitalami i wizytami u lekarzy. Marzyła o studiowaniu psychologii i pracy z dziećmi (i byłaby w tym świetna), marzyła o udanym związku, a mąż okazał się alkoholikiem i narobił jej długów. Pracuje więcej niż człowiek powinien, nie ma czasu ani pieniędzy dla siebie, dzieci i dom są tylko na jej głowie i chociaż się stara, trudno jej związać koniec z końcem… a mimo to, jest to jedna z najbardziej uśmiechniętych osób, które znam. Jak to możliwe? Zaczęłam czytać książki o pozytywnym myśleniu, oglądać inspirujące filmiki na youtube. Z czasem zaczęłam robić notatki, bo nie chciałam by ta wiedza się ulotniła. I właśnie te notatki będę tu publikować.

Dziś część pierwsza – Skąd biorą się pesymiści/optymiści? Myśląc o tym, co sprawia,  że jesteśmy pesymistami czy optymistami, niemożna zapominać o kulturze, z której się wywodzimy. W Polsce, pomimo piękna kraju i wielu zalet jego mieszkańców, tendencje do narzekania i pesymizmu mają się dobrze. Jak jest gorąco, mówimy: „Ale gorąco, mam już dosyć tego upału”, jak pada deszcz: „Leje i leje, co to za lato? W takich Włoszech, to mają dobrze”. Przypomniała mi się pewna anegdota jak to mój nauczyciel ze studiów (Anglik) opowiadał, że zachodził w głowę co to jest to „czisznienie”, bo te starsze panie ciągle mówiły to słowo. Nie trudno zgadnąć, że owe panie na ciśnienie narzekały i musiały robić to często, że obcokrajowiec nie znający języka to słowo wyłapał.

Ale zostawmy kraj i zawęźmy krąg. Wpływ na nas ma na pewno dom, z którego się wywodzimy. Czy nasi rodzice narzekali, czy pozytywnie czy negatywnie nastawieni do świata? Jakie wzorce nam wpoili? Jakie są ich oczekiwania wobec nas? To samo dotyczy też innych członków rodziny oraz naszych partnerów, przyjaciół czy ludzi, z którymi dużo przebywamy – współpracowników, współlokatorów itd.

Kolejną istotną sprawą są naturalne predyspozycje. Moim zdaniem każdy rodzi się z jakimś charakterem czy naturalną skłonnością do bycia optymistą czy pesymistą. Duże znaczenie ma też to czy jesteśmy perfekcjonistami czy wręcz przeciwnie.

I dopiero tu docieramy do tego, co większość ludzi wymienia w pierwszej kolejności myśląc o tym co powoduje, że ktoś jest szczęśliwy lub nie – okoliczności życiowe. To jest bardzo ważny składnik tej układanki. Czy jesteśmy zdrowi, czy mamy miłość, przyjaźń, karierę, pieniądze, czas itd.

Istotny jest również tryb życia. Czy zauważyłaś, że osoby aktywne, uprawiające sport są często weselsze? Nasza gospodarka hormonalna jest tak ustawiona, że przy wysiłku uwalnia się endorfina - hormon szczęścia. Osoby uprawiające jakąś aktywność są mniej skłonne do depresyjnych stanów, mają więcej energii i są zdrowsze, co też wpływa na samopoczucie.

Mniej oczywistym jest już to, że wpływ na to czy jesteśmy pesymistami czy optymistami mają nasze nawyki. Szefowa mojej mamy z dawnych lat opowiedziała jej kiedyś, że zawsze po powrocie z pracy siadała w fotelu i mówiła: „O Boże! Jaka ja jestem zmęczona”, aż pewnego dnia zrobiła tak jak zwykle po czym stwierdziła: „Co ja wygaduję? Przecież ja wcale nie jestem zmęczona!”. Narzekanie jest pewnego rodzaju nawykiem, tak samo jak skupianie się na negatywnych lub pozytywnych stronach życia. Pesymizm jest nawykiem, a skoro tak jest, to znaczy, że można się jego oduczyć.

I tu dochodzimy, do kolejnego punktu. Co decyduje o tym, że jesteśmy pesymistą/optymistą, że jesteśmy szczęśliwi lub nie - praca nad sobą. I tym optymistycznym punktem kończę listę.

wtorek, 15 września 2015

JESIENNE MALOWANIE OGRANICZONĄ PALETĄ BARW


Zeszłej jesieni, gdy z Miśką wybrałyśmy się na spacer poprosiłam ją by zwróciła uwagę jakie są kolory liści. W domu wybrałyśmy tylko te farbki i Misia miała namalować las jesienią. Nie pamiętam już co stało się z tamtym obrazkiem, ale ostatnio Misia przyniosła z przedszkola teczkę z pracami z minionego roku (które sukcesywnie będziemy publikować) i taki właśnie obrazek tam znalazłam.

czwartek, 10 września 2015

O PILNOWANIU DZIECI PRZEZ MĘŻA

Ja do męża siedzącego obok syna, który pod jego "czujnym" okiem rozgniata czarną porzeczkę:
- Pilnujesz go czy nie bardzo?
Na to syn: - Nie badzio.
;-)

Jak każde dziecko, Mały Dziad ma również zagadkowe słowa, których pochodzenia nijak nie można wyjaśnić. No bo niech mi ktoś powie dlaczego "ziutata" to piosenka?

sobota, 5 września 2015

LABA


Od czasu do czasu pukam się w głowę. Dziecko zasnęło, a Ty babo głupia za każdym razem zabierasz się za porządki/gotowanie i inne takie. Jak już wszystko ogarniesz i siadasz z książką lub gazetą, to dziecię się budzi. Dlatego od czasu do czasu olewam wszystko - od jednego dnia w bajzlu i pizzy na telefon jeszcze nikt nie umarł, a zestresowana i przemęczona matka i żona pewnie nie jednego wałkiem czy ścierą zdzieliła. Walnij kobieto i Ty nogi na stół i wypij ze mną kawkę :-)