Ostatnio więcej czasu spędzamy na dworze, więc zajęcia typowo plastyczne idą nieco w odstawkę. Jako że nie lubię dreptania bez celu, to też czasem spacery stają się okazją do zbiorów tego, co małżowinek mój chebziami zwie. Misia chętnie do zbieractwa się dołącza.
Pewnego dnia, z tego co przytargałyśmy, taki to właśnie wieniec wymyśliłam. Dokleiłam do niego jemiołę, szyszki, owoce lipy i kwiatki z tiulu oraz przywiązałam wstążki z naszytymi sercami. Trochę się obawiałam czy nic nie będzie się sypać (zwłaszcza, że wieniec wisi przy samym łóżku, a konkretnie nad mężowską głową), ale póki co wszystko się trzyma.
Zapraszam do mnie na konkurs http://madziazwaw1.blogspot.com/2013/06/konkurs-wygraj-fotoksiazke-ze-swoim.html
OdpowiedzUsuńdo wygrania fotoksiążka
świetne... na klej ?może jakiś instruktaż... ?
OdpowiedzUsuńGałązki od brzozy wiązałam sznurkiem. Kwiatki z tiulu zrobiłam z prostokątnego kawałka materiału złożonego wzdłuż na pół - zwijałam go w rulon, a potem coraz luźniej by zrobić różyczkę. Na koniec przeszyłam od spodu by się nie rozwijał. Wszystko co jest na wieńcu przykleiłam klejem na gorąco z pistoletu. Pistolet i wkłady można kupić na allegro i w marketach budowlanych. Nie polecam najtańszych - 2 mi się rozleciały. W tej chwili mam pistolet marki Stanley i jestem zadowolona.
Usuń