piątek, 9 października 2015

JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM - RADZENIE SOBIE Z TYM, CO NAS SPOTYKA



Kolejnym krokiem do bycia szczęśliwym jest przyjrzenie się swoim okolicznościom życiowym. Często nie masz wpływu na to, co się dzieje, ale masz wpływ na uczucie, które coś w Tobie wywołuje. Słyszałam kiedyś powiedzenie (nie umiem przytoczyć dokładnie), że nawet największa burza na morzu nie zatopi łodzi jeśli ta nie wpuści wody do środka. Czasem w nerwowych sytuacjach powtarzam sobie to i kilka razy udało mi się opanować własną złość, nie poddać się jej. Może dzięki temu, że zdacie sobie sprawę, że na wydarzenie często nie macie wpływu, ale to Wy macie dostęp do własnych emocji, uda Wam się powiedzieć sobie – Ok., oblał mnie samochód/ktoś powiedział coś niemiłego/złamałam nogę tuż przed wyjazdem, ale nie pozwolę by to zepsuło mi resztę dnia, by wprawiło mnie w smutek, złość itd.

Kolejną kwestią jest skierowanie uwagi we właściwą stronę. Masz udane życie rodzinne, świetną pracę, pieniądze na godne życie, ale masz kilka kilo za dużo. Zamiast zatruwać się ciągłym myśleniem o tych kilogramach, spędź trochę czasu będąc wdzięczna za to co masz – wypisuj w zeszycie (np.: wieczorem przed spaniem) za co jesteś wdzięczna – mogą być to rzeczy ważne, że jesteś zdrowa, że masz fajną rodzinę, ale nie zapominaj o dostrzeżeniu miłych drobiazgów – ktoś powiedział Ci komplement, koleżanka wpadła na kawę, sprzedawca się uśmiechnął, znalazłaś czas by poleżeć pod kocykiem z kubkiem ciepłej herbaty. Myślisz, że nie masz za co być wdzięczny? Żyjesz w kraju, w którym panuje pokój, najprawdopodobniej jesteś rasy białej (więc odpada Ci problem rasizmu w Polsce), masz oczy, ręce i nogi. I weź teraz powiedz tym, którzy tego wszystkiego nie mają, że nie masz za co być wdzięczny. 

Czasami zdarza nam się wyolbrzymiać nasze problemy, wtedy warto porównać naszą sytuację życiową z sytuacją innych ludzi. Niby mówi się, że porównywanie się do kogoś nie jest dobre. Ja jednak uważam, że czasem porównania działają dobrze na nasze postrzeganie świata. Gdy widzę kogoś na wózku, w myślach dziękuję za moje nogi. Gdy zaczynam za dużo narzekać na dzieci, mówię sobie: „Ciesz się babo, że są zdrowe, niektórzy tego szczęścia nie mają”. To pomoże Ci skupić się na tym co dobrego jest w Twoim życiu, a czego na co dzień nie zauważasz.

Takie wyliczanie tego, za co jesteśmy wdzięczni powinno być regularne (tak jak to jest ze wszystkim, co ma przynieść efekt). Możesz uczynić swoim rytuałem medytację wieczorną. Ja czasem słucham tej:

Warto posłuchać jej choć raz by wiedzieć jak to się robi. Taka medytacja nie dość, że kieruje uwagę na właściwe (pozytywne) tory, pomaga rozprawić się z niepowodzeniami czy negatywnymi uczuciami, to jeszcze relaksuje. Moja ulubiona youtubowiczka Mimi Ikonn (anglojęzycznym polecam serdecznie) odnotowała, że miała monitorowane parametry życiowe podczas całego dnia i zauważono, że jej tętno zwolniło podczas medytacji nawet bardziej niż podczas snu. Medytacja jest zatem wspaniałym relaksem i odpoczynkiem dla ciała i ducha.

Każdemu w życiu zdarzają się problemy czy nieszczęście. W takim przypadku czasem zadajemy sobie negatywne pytania, które nas dołują, na które z automatu nasz mózg odpowiada tak:

Dlaczego mnie to spotyka? Bo nie zasługujesz na nic lepszego. / Bo jesteś idiotą itd.

Dlaczego nic mi nie wychodzi? Bo jesteś niedorajdą.

Zamiast skupiać się na problemie, powinniśmy skupić się na rozwiązaniu. Zadajmy sobie pozytywne pytania:

Co mogę zrobić by rozwiązać ten problem?

Kto mi może pomóc w tej sytuacji?

Kto miał podobny problem i sobie poradził?




Jeśli zdarza nam się coś złego warto włączyć myślenie typu: Co nie zabije to wzmocni
 
Może to dzieje się po coś – może to ma ukształtować mój charakter, może mam sobie udowodnić, że poradzę sobie z tym problemem, może mój związek rozpadł się po to bym spotkał kogoś lepszego, może wylali mnie z pracy i to będzie szansą na znalezienie takiej, którą będę naprawdę lubić, może problemy są po to by doceniać życie, może choroba jest po to by ją pokonać i uświadomić mi jak kruche i cenne jest życie. Tak jak mięśnie potrzebują treningu by się rozwijać, tak my potrzebujemy przeszkód i problemów by je pokonywać i rozwijać się wewnętrznie.

Jeśli w swoim życiu nie jesteś tam, gdzie byś chciał. Możesz użyć afirmacji. Afirmacje to wyobrażenie sobie swoich celów tak jakbyś je już osiągnął. Chcesz awansu? Wyobraź sobie siebie w nowym biurze jak wykonujesz pracę, na której Ci zależy. Rób to regularnie i nie pozwól sobie na myślenie, ale to głupie, na pewno się nie uda, bo negatywna afirmacja zawsze wygra. To brzmi jak czary mary, ale ja zrobiłam to trzy razy w życiu w sprawach, na których naprawdę mi zależało. Gdy moja mama miała nowotwór złośliwy wyobrażałam sobie jak jej organizm, jej system odpornościowy (wyobraziłam sobie go jako armię żołnierzy) rozwala raka, wyobrażałam sobie moją mamę jako zdrową. Gdy po wielu różnych złych związkach (dziś już wiem, że były mi potrzebne po to bym wiedziała jakiego partnera nie chcę i co jest istotne w życiu) stwierdziłam, że chcę poznać kogoś na zawsze, że jestem gotowa na poważny związek, to wyobrażałam sobie często, że idę za rękę z tym jedynym i jestem szczęśliwa. Gdy już byliśmy parą cztery lata, wzięliśmy ślub, to zaczęłam sobie wyobrażać jak idziemy za rękę z dwójką dzieci chłopcem i dziewczynką. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie te afirmacje zadziałały. Prawie bym zapomniała o jeszcze jednej afirmacji, od której właściwie się zaczęło. Jako dziecko byłam cicha, nieśmiała, zakompleksiona. Zdarzały się dzieciaki, które mi dokuczały. Wtedy przeczytałam książkę o tym jak być lubianym i tam po raz pierwszy dowiedziałam się o afirmacjach. Mówiłam sobie "Lubię siebie i mam przyjaciół". Dziś mam grono przyjaciół i znajomych i każdy z nich się dziwi, gdy mówię jaka byłam jako dziecko. 

Nadal nieprzekonany? 

A czy zdarzyło Ci się powtarzać jakieś kłamstwo tak często, że prawie sam uwierzyłeś, że to prawda. A może słyszałeś o tym, że ludzie wypierają z pamięci traumatyczne wydarzenia? Czy zgodzisz się z tym, że nasz mózg ma większy potencjał, większe możliwości niż to, co wykorzystujemy na co dzień?  Czy jest możliwe, że w Twoim przypadku tym niewykorzystanym potencjałem jest siła afirmacji. Spróbuj, co Ci szkodzi? 

Włóż całą energię żeby z pełnym przekonaniem powtarzać swoją afirmacje. Jeśli nawet pojawi się negatywna myśl, od razu powiedz sobie: wcale tak nie myślę, mój mózg jest przyzwyczajony do negatywnego myślenia, do przewidywania najgorszego i dlatego podpowiedział mi tę myśl, ale ja przestawiam się na pozytywne myślenie i tak naprawdę to stanie się tak….

Jeśli masz problem do rozwiązania czy decyzję do podjęcia, to pomyśl sobie wieczorem: dziś w nocy przyśni mi się rozwiązanie. Tę technikę stosuje moja mama. Powiedziała mi, że nie zawsze otrzymywała odpowiedź, ale gdy tak się stało (zwykle budziła się ok. 3-4 nad ranem z myślą, że powinna zrobić to czy tam), to nigdy to rozwiązanie nie okazało się błędne. Ja wypróbowałam tę technikę i nawet nie zasnęłam a uruchomiła mi się lawina pomysłów (nie spałam do 4 nad ranem notując). Jak to działa? Nie wiem. Może bazujemy na intuicji, a ta istnieje na pewno (dwa razy jako dziecku uratowała mi życie lub zdrowie i niezliczoną ilość razy wiedziałam, że moje dzieci coś wywiną nim jeszcze się do tego zabrały). 

Czasem mam tak, że osiągam „macierzyński przesyt”. Wszystko mnie wkurza i jeśli nie mam możliwości pobyć sama by odreagować, to wybucham w sytuacji, w której normalnie to by się nie stało. Kiedyś wieczorem powiedziałam mężowi, że miałam zły dzień i nakrzyczałam na syna, choć mogłam zareagować spokojniej. Oczekiwałam rozgrzeszenia, czegoś w stylu: „kochanie, każdemu się zdarza”, a tu mąż powiedział, że skoro mnie tak dzieci wkurzają, to może powinnam wrócić do pracy. Byłam rozczarowana i zła na niego, ale teraz wiem, że powiedział najlepszą rzecz, którą mógł w tej sytuacji powiedzieć. Zaczęłam rozważać wcześniejszy powrót do pracy i zdałam sobie sprawę, że przecież nikt nie każe mi być w domu z dzieckiem, że to mój wybór. Przeanalizowałam wszystko i dostrzegłam dużo plusów mojej sytuacji. Czasami patrzymy na nasze życie jakby sytuacje w nim były nam narzucone, ustawiamy się w roli „ofiary”, czujemy się przytłoczeni i zdanie sobie sprawy, że dana sytuacja jest naszym wyborem pomaga nam

Warto również zmienić nasz wewnętrzny język – zamiast mówić muszę, mówmy chcę. Zamiast „Muszę zrobić przetwory”, mówię sobie „Chcę żebyśmy zdrowo jedli, więc zrobię przetwory na zimę”. Taka niewielka zmiana, a powoduje, że czuję się lepiej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz