sobota, 4 października 2014

A BO WY TO DZIECKO TAK WSZĘDZIE ZE SOBĄ CIĄGACIE...

... rzekła kiedyś moja mama. A no ciągamy. Miśka została podróżniczką dość wcześnie i bardzo jej się to spodobało. W tym roku w tydzień zrobiliśmy 1700km po Polsce robiąc Tour de Rodzina. W końcu zlądowaliśmy u mojej mamy by zostać tam na tydzień. Na drugi dzień pojechaliśmy na kawę do koleżanki. Miśka na hasło wymarszu złapała pod pachę pluszaka, obrzuciła szybkim spojrzeniem cały pokój i zapytała: "Wracamy tu jeszcze czy nie?" bo nie wiedziała czy ma brać więcej "towaru". Jej tylko rzucić hasło wyjeżdżamy - leci po jakąś zabawkę, zakłada buty (reszta garderoby nie jest dla niej istotna) i jest gotowa. Dobrze, że dziewczyna o butach pamięta, bo jak miała 2 lata wyprowadziliśmy ją za próg w domowych paputkach. Dopiero zdziwiona zapytała "A butki?". Z czasem się rozwinęliśmy, bo Małego Dziada dzierżąc za rękę nawet po schodach sprowadziłam w samych skarpetach. Dopiero mąż mój niezastąpiony zapytał przytomnie czy Dziad dziś będzie w samych skarpetach paradował. 
Teraz z kolei zlądowaliśmy w Warszawie u wujka G. Ostatniego dnia wybraliśmy się do nigeryjskiej restauracji. Szczury od razu wyniuchały, że jest tam dziecięcy kącik pod schodami i wbiły się tam bezzwłocznie. Mały Dziad instynktownie wsunął się w sam kąt, gdzie wysokość sięgała może 40cm. Wyciągnięcie go z tego miejsca było majstersztykiem. Początkowo nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale widząc, że o jedzenie chodzi, szybko nam wybaczył. Mały Dziad, jak na obieżyświata przystało, zjadł koźlinę i fufu mówiąc mniam. 
A propos mniam, to słowo u Małego Dziada oznacza również zwierzątko. Zaczęło się od tego, że kot robi miau - po dziadowemu mniam, a teraz, to już wszystkie stwory tak nazywa. Idziemy przez stary rynek, a tam gołąb. Dziad na niego paluchem i mniam rzecze z zadowoleniem. Ludzie patrzą z dezaprobatą. A ja Wam przysięgam, że my w domu nawet gołąbków tych w kapuście zawijanych nie jemy. 
Ale wracając do wątku podróży, gdy się pożegnaliśmy z wujkiem G i zapakowaliśmy do auta Miśka zapytała z niepokojem: "A gdzie teraz jedziemy?" Do hotelu - brzmiała odpowiedź. Miśka na to "yes, yes, yes, yes!!!". 

2 komentarze:

  1. a my to dwójkę wszędzie ciągamy, także tego no :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) Coś mi się kołacze ten zwrot "także tego no" po głowie - czy to czasem nie "Wizyta księdza" Moralnego Niepokoju?

    OdpowiedzUsuń