piątek, 25 kwietnia 2014

JAK TO JEST BYĆ MATKĄ - Z CYKLU I ŚMIESZNO I STRASZNO

Pewnie te z Was, które nie mają jeszcze dzieci czasem zadają sobie to pytanie. Opowiem po mojemu - bez lukru i trochę z przymrużeniem oka - o tym, co może Was zaskoczyć.

1. Poród - przyjaciółka, która rodziła dużo wcześniej niż ja, opowiadała, że przy jej badaniu na porodówce była grupa studentów. Byłam święcie przekonana, że to strasznie krępujące, ale wspominając moje porody stwierdzam, że w sali mógłby być cały personel medyczny tego świata, a mnie i tak obchodziłoby to tyle, co zeszłoroczny śnieg.

2. Gazeta - Czy uwierzycie, że 2- stronicowy artykuł można czytać przez 4 dni?

3. Toaleta - jeżeli czynności tam wykonywane kojarzyły Wam się z intymnymi, skończcie z mrzonkami - teraz to sprawa publiczna. "Tato, robisz kupę? Chcę zobaczyć." "Mamo, podam Ci papier". Choć znam takich spryciarzy, którzy barykadują się w łazience na długie godziny by mieć trochę spokoju ;-)

4. Rozmowa telefoniczna - kiedy tylko zadzwoni telefon Mały Dziad (jak roboczo zwiemy syna) zaczyna coś broić lub płakać (zwykle w rezultacie brojenia), a Miśka zaczyna coś do mnie nawijać. Ja głucha jak pień przysłowiowy wytężam słuch i nerwowo macham do Miśki, że ma cicho być, odrywam syna od szafek ramieniem przyciskając telefon do ucha wrzeszczę do słuchawki: Może Pani powtórzyć - Serdecznie zapraszam na spotkanie w sprawie garnków/koców/innych szmelców. Mam dla Pani upominek. Nie chce Pani upominku? ...

5. Przysiady - Kasia Bujakiewicz pytana o macierzyństwo, powiedziała, że stale robi przysiady - co usiądzie, to musi wstawać, bo jej potomstwo czegoś chce. To prawda, to niesamowite ile potrzeb może generować dziecko, nie mówiąc już o dwójce. Dlatego jeśli ktoś przy mnie powie - ona TYLKO SIEDZI w domu z dzieckiem dostanie po zębach, albo nie, zostawię go na kilka godzin z moją ekipą - zemsta jest słodka.

6.
 a) Sen - da się żyć nawet jak Cię budzą co 1-2 godziny (oczywiście, to nie jest normą, ale bywały takie noce). P.S. Ponoć takie wybudzanie stosowano jako tortury w więzieniach.
b) Przyjaciółka, niedzieciata, powiedziała mi kiedyś - to zastanawiające, że zmęczone dzieci płaczą zamiast po prostu iść spać - Lekcja dla Was - logika logiką, a dzieci dziećmi.
c) Tej samej przyjaciółce pokazałam grającą zabawkę, którą kupiłam jak córka była mała i postanowiła zaczynać swój dzień o 6 rano (gwoli wyjaśnienia, mój dzień zaczyna się o 9). Przyjaciółka zdziwiła się, że ja mogę spać przy takiej zabawce. Oczywiście nie mogę spać, chodzi tylko o to, że mogę chwilę jeszcze poleżeć z zamkniętymi oczyma zamiast zrywać się przebierać pieluszki, wycierać dupki i robić papki.

7. Imprezy typu balety - na ostatniej byłam prawie 2 lata temu, a nie jestem i nigdy nie byłam domatorką. Teraz już wiem dlaczego w klubach bawią się ludzie do pewnej granicy wiekowej.

8. Imprezy typu domówki - ostatnio takową zorganizowaliśmy. Przytachaliśmy dodatkowy stół i krzesła żeby każdy miał swoje miejsce - zupełnie zbędne - nasi goście (których pozdrawiam serdecznie) i tak siedzieli gdzie bądź żeby tylko mieć potomstwo w zasięgu wzroku i ręki. Pożerali tort w pośpiechu i na kolanie. Dzieci rzuciły się na pierwsze z brzegu wolne miejsca (przeznaczone dla dorosłych), więc skończyło się na tym, że to dorosłym przypadły kolorowe plastikowe talerzyki, ale spoko, bo i tak komuna była pełna - latorośl jednego z kolegów piła sok prosto z kartonu i oblizywała łyżeczkę z cukierniczki. Tak właśnie będą wyglądały Wasze imprezy. ;-)

9. Ogłupienie - to straszne się do tego przyznać, ale odczuwam spadek mocy intelektualnej (i to nie tylko ja, więc coś jest na rzeczy). Nie wiem czy jest to związane z przerywanym snem, małą ilością czasu na wypoczynek, brakiem pracy umysłowej czy (jak głosi jedna z teorii) częściowym wyłączeniem się "matematycznej" części matczynego mózgu po to by zdać się na instynkt i uczucia, ale może się zdarzyć, że trybiki nie będą działać jak należy. Szare komórki wracajcie!!!

10. Wizyty u niedzieciatych znajomych - wizyty u takowych zaczynać będziecie od przestawiania im wszystkiego albo nie usiądziecie ani na chwilę drżąc o wazony stojące nisko czy donice z kwiatami (proponuję opcję numer jeden).

11. Zakupy - zapomnijcie o powolnych zakupach. Duże zakupy będziecie robić w tempie - oby zdążyć nim się rozwyje. Wersja przy dzieciach nieco większych - zacznie marudzić, naciągać na zakupy, demolować sklep, uciekać. I tu polecam moją ulubioną reklamę: https://www.youtube.com/watch?v=pAXmI6A2eOo
Ostatnio Pani w Lidlu (dziękuję Pani) musiała mi spakować zakupy, bo syn tak wyłaził ze sklepowego koszyka, że  szamocząc się z nim nie miałam jak się spakować.

12. Sprzątanie
a) Sprzątanie będziecie robić na wyścigi - kto pierwszy dopadnie kupkę ze śmieciami - Ty z szufelką czy Twój roczniak rozgarniający ręką wszystko na nowo lub konsumujący owe śmieci.
b) Dzieci mają tę magiczną właściwość, że póki nie umieją, to chcą pomagać, a jak już mogliby coś sensownego zdziałać, to robić nie chcą. Mój syn naśladując mnie wyjął sobie nawilżaną chusteczkę i "umył" nią świeżo umyte okno. W foteliku do karmienia natomiast ściąga sobie skarpetę i wyciera nią pobrudzony zupą blat. A najgłupsze w tym jest to, że mnie to rozczula.

13. Posiłki - delektuj się póki możesz, przy dzieciach będziesz połykać "zanim się zacznie" (jak w tym kawale) albo wręcz jeść z partnerem na zmianę - to dotyczy zwłaszcza obiadów w restauracjach.

14. Drzemki - kiedyś, nie mając dzieci, byłam u znajomych. Położyli dziecko na drzemkę i tak się cieszyli, że usnęło. Przez myśl mi przeszło: "Najpierw chcą mieć dzieci, potem by chcieli żeby ciągle spały." Jaki to człowiek głupi czasem jest, to sam uwierzyć nie może :-)

15. Instynkt macierzyński - czytałam o kobietach, które nie chciały mieć dzieci, a gdy się jednak zdecydowały, to instynkt się pojawił. Ja bawiłam się z wszystkimi dziećmi na około, dzieci znajomych uważały, że jestem ich koleżanką i przychodzę do nich, a nie rodziców, nawet obce dzieciaki do mnie lgnęły. Teraz mam czasem takie przeładowanie systemu nerwowego, że po całym dniu z dziećmi mówię małżonkowi "Potrzebuję 20 minut samotności, albo będę mordować". Ewentualnie wysyłam sms: "Żadnych zakupów, fryzjera, prosto do domu". Wtedy małż wie, że trzeba wcisnąć gaz do dechy.

16. Jazda autem - kiedyś jadąc w długą podróż myślałam "O jaka męcząca podróż przede mną" teraz myślę "Żeby tylko paszczy nie darły, to będzie dobrze".

17. Dylematy - w Waszym życiu zawitają nowe dylematy. Wziąć go ze sobą do toalety? Eee nie, rozwinie mi papier toaletowy, wywali śmieci i będzie się bawił berłem. Czy zostawić za drzwiami? A jak znowu będzie ciągnąć lustro w korytarzu, albo otworzy szuflady w kuchni?

18. Karmienie - to zadziwiające w jakich miejscach i sytuacjach można karmić - w toalecie, ćwicząc, jedząc śniadanie i krusząc dziecku na głowę itd.itp.

19. Poradnictwo - zewsząd zlecą się obce stare babsztyle bądź dziady, które nie pytane o zdanie będą chciały Wam coś doradzić.
a) A co Pani w takim cieniu to maleństwo karmi na pewno mu zimno? (Upał 30 stopni w cieniu, pot rowkiem spływa, a na ławkach na słońcu można jajecznicę zrobić). Tylko kultura osobista powstrzymała mnie przed zaproponowaniem tej Pani by sama posadziła kuper na skwierczącej z upału ławce. Byłam z siebie dumna jak rzadko kiedy.
b) Jak Pani temu dziecku czapkę nałożyła, całe czoło gołe - od tego można dostać zapalenia opon mózgowych. (Dziad miał pecha, bo kumpela - mama owego "źle ubranego" potomka jest lekarzem pediatrą i ośmieliła się nie zgodzić co do przyczyn powstawania zapalenia opon mózgowych).

20. Oglądanie filmów - koleżanka pediatra, wspomniana wyżej, opowiadała mi kiedyś jak za maleńkości pierworodnego (który sporo płakał, również po nocach) zbuntowali się z mężem i postanowili dziarsko, że nie pójdą spać z zachodem słońca, tylko obejrzą jakiś film jak ludzie - ona w przerwie reklamowej przeczołgała się do łóżka w połowie filmu, on obudził się w ciuchach z twarzą wtuloną w dywan w połowie nocy.

21.Sex - Jaki sex? (Przynajmniej przez jakiś czas łóżko będzie Wam się kojarzyło tylko i wyłącznie ze snem ;-) )

22. Ubieranie się - Wszystko zależy od tego jak macie zorganizowany dom. Ja mam w sypialni szafki nocne z szufladami. Na nocnych szafkach mam lampki, też nocne, szlag by je trafił, i telefon. Ubieram gacie - Mały Dziad pędzi na złamanie karku do szafek. Łapię go i odstawiam w najdalszy kąt pokoju. Rzucam się na kolejny element garderoby i tak do wyczerpania zapasów.

23. Szykowanie się do wyjścia 
a)Mając jedno dziecko będziesz gotowa na 11, mając 2 nie będzie Ci się opłacało wychodzić.
b) Ubieranie zimą to koszmar - ubieram Małego Dziada, ubieram Miśkę, zaczynam ubierać siebie, a Mały Dziad już nie ma butów albo czapki. Gdzie jest wózek? Czy mam picie? Czy mam kluczyki do auta? Nim wyjdę z domu, jestem spocona.
c) Rodzice mojej koleżanki stosowali odmienną technikę - ubieramy najstarsze i wystawiamy za drzwi by się nie zgrzała. Skończyło się na tym, że nim ubrali resztę rodzeństwa i siebie, 4-letnia wówczas koleżanka wyruszyła samotnie w drogę do babci.

24. Gimnastyka - jeśli zdarza Wam się ćwiczyć w domu, to wyobraźcie sobie scenę. Robicie pompki, a 4-latka wczołguje się pod Was i mówi, że nie wyjdzie, bo ona jest psem, a to jest jej buda. Roczniak-mamroczniak z kolei włazi Wam na głowę i nic nie mówi tylko piszczy z radości. Wy też piszczycie, bo nie wiecie jak zdjąć z głowy Małego Dziada nie przygniatając jednocześnie psa w budzie.

25. Zmiana charakteru - większość moich znajomych zmieniła się po urodzeniu dziecka. Łagodne, cierpliwe duszyczki (takie jaką ja kiedyś byłam) zamieniają się w lwice - agresywne i niecierpliwe, a te charakterne łagodnieją. Tłumaczę sobie to tym, że natura daje tym spokojnym kopa żeby umiały bronić potomstwa, a te "ostre laski" wycisza żeby potomstwa nie zagryzły.

26. Żywe srebro - żywe srebro to nie dar z niebios, to przekleństwo. Wiecie jak wkur... może być wieczny hałas, kręcenie się, skakanie po kanapie, ciągłe molestowanie o coś

27. Choroba - małe dziecko nie zna litości czy będziesz mieć 40 stopni gorączki, kaca giganta czy będziesz w szczytowej formie tak samo będzie budziło się w nocy, wstawało bladym świtem, wspinało na kanapę i pikowało z niej głową w dół testując Twój refleks, będzie żądało zabawy, uwagi, jedzenia, pomocy i tysiąca innych rzeczy, których nie będziesz miała ochoty i siły robić.

Lista mogłaby się ciągnąć i ciągnąć, ale pora już późna, a Dziad budzić będzie. Może doświadczone mamuśki dorzucą coś od siebie w komentarzach.

p.s. Wbrew pozorom, kocham moje dzieci i one kochają mnie. Uważam jednak, że lepiej przygotować się na najgorsze i przyjemnie się zaskoczyć niż odwrotnie.

7 komentarzy:

  1. A wiesz, jak byłam bezdzieciowa, to sobie życie z dzieckiem wyobrażałam mniej więcej w ten sposób. Pomieszanie szczęścia ze straszliwym zmęczeniem. I nie mogłam pojąc niedzieciatych (jeszcze) koleżanek, które opowiadały, jak to nie mogą się doczekać, aż będą miały dzieci. Tak sobie w duchu myślałam, że chyba nie wiedzą, co mówią. I faktycznie, po latach wyszło, że raczej nie bardzo wiedziały.
    Też miewałam takie myśli, że najpierw sobie dzieci robią, a potem starają się za wszelką cenę udowodnić, sobie i innym, że to dzieci są odpowiedzialne za chaos w ich życiu, a nie oni sami, podejmując (może ciut pochopnie) decyzję o rozmnażaniu.
    Większość moich poglądów z czasów niedzieciatych mi się nie zmieniło, ale startowałam z innego pułapu, na dodatek trafiło mi się dziecko model de luxe dla lamerów, praktycznie niepłaczące do 7 miesiąca życia, a potem też sporadycznie przy okazji ząbkowania. I to też nie tak, że ryk cały dzień, ale góra minuta. Więc może ja w zasadzie nie powinnam się odzywać, jako że nie odczułam tego tak mocno jak inne mamy przy typowych dzieciach.

    No i 25 - coś w tym jest. Ja z tych charakternych, wybuchowych i kłótliwych, przy dziecku jestem oazą cierpliwości i spokoju. Nawet jak mi rozsypie mąkę i makaron w kuchni. I poleje piciem.I rozwlecze pomidory z ziemniakami po salonie.Tylko się z tego śmieję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobre podsumowanie na wesoło ;).
    Co prawda, sama nie jestem jeszcze mamą, ale z Maluszkami spędzam dużo czasu, bo pracuję jako zawodowa niania. Muszę przyznać, że do refleksji zmusił mnie szczególnie punkt piąty. Nie mogę bowiem pojąć, jak to jest z tym "naszym" społeczeństwem, że jeśli mowa o Mamach wychowujących własne pociechy do lat 3. - to podnosi się krzyk obronny, że "one nie siedzą tylko w domu i nie zbijają wyłącznie bąków" [zresztą z tym jak najbardziej się zgadzam]. Paradoksem dla mnie jest jedynie nagminne zapominanie o tym "postulacie", gdy Rodzice zatrudniają [z konieczności bądź fanaberii] nianię. Ba! Wtedy nagle to samo trudne, żmudne, pełne wyzwań spędzanie czasu z Maluchem, staje się łatwizną, która co więcej, nie wymaga godnej płacy.

    Oczywiście nie mówię, że tak jest ze wszystkimi i za każdym razem. To tylko taka czysta refleksja oparta na dotychczasowym doświadczeniu ;). A może to właśnie tylko osobom, które spędzają 8-10h w pracy poza domem wydaje się, że pełnienie opieki nad Dziećmi i dbanie o ich rozwój to taki pikuś? No, tak, bo przecież Maluch, gdy skończy 2-3 latka. sam się wszystkiego nauczy ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretyk nigdy nie zrozumie praktyka. Babcia mojego męża, która przy swojej 2 dzieci miała mamę, która gotowała i sprzątała i panią do dzieci, poinformowała mnie, że dziecko powinno być 'minimum 8h na dworze" (to nie jest żart, to jest cytat). Ci, którzy nie doceniają Twojej pracy zapewne nie spędzili tygodnia dzień w dzień ze swoim maluchem, albo już zapomnieli jak to jest. Mam wrażenie, że w tekstach "ona TYLKO siedzi w domu" celują panowie, którym łatwiej się wymiksować z opieki nad dzieckiem. Ja mojego profilaktycznie co jakiś czas zostawiam z moją dwójką i po którymś razie powiedział, że za to "powinni płacić grube pieniądze". Polecam każdej kobiecie taką lekcje pokory dla swojego lubego, teściowej, która wie lepiej (całe szczęście, że moja taka nie jest) itp.

      Usuń
  3. dzis w domu mam juz swoich chlopaków wiec nie miałabym czasu czytać. Zrobiłam sobie wiec kanapki i kawkę i zasiadłam. Powinnaś ostrzec przed czytaniem : Nie pic i nie jesc w trakcie czytania - grozi opluciem monitora i klawiatury ;p
    swoja drogą.. jak dobrze.. jak dobrze, ze nie tylko ja mam takie odczucia i spotrzezenia i nie tylko ja nie boje sie o nich mówic :D 95% z tego mi sie zgadza.. tyle ze ja jestem ta szczeciarą co idzie do pracy a mąz z małym i rano mogę sie zamknąc sama w łazience.. co nie oznacza ze nie ma nawoływaz z zadrzwi sprawdzajacych czy na pewno tam jestem ;)) aa no i ja jestem z tych co złagodniałam.. choc mam momenty ze zagryzłabym ;p swoja drogą do mojego syna bardzo pasuje stwierdzenie ze jest tak słodki ,ze mam ochotę go zjeść.. a za moment załuję,że tego nie zrobiłam ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nr 23. Od razu przypomina mi się moja Babcia, która opowiadała, jak wyprawiała rano synów do szkoły. Najpierw ubierała mojego Tatę (bo starszy), potem zabierała się za drugiego. Jak skończyła, Tato już z powrotem był ubrany w piżamę i zawinięty w kołdrę smacznie chrapał... ;)
    Nie mam dzieci, ale kiedyś pracowałam jako niania, i mam dzieciate koleżanki. Podziwiam. Bycie Mamą to ciężka i stresująca praca, bo wiadomo, że tą chce się wykonać jak najlepiej :) Z drugiej strony - nagroda za ten cały wysiłek, nieprzespane noce i wszystkie bolączki jest niewiarygodna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia lubi się powtarzać :-) Zobaczymy jak to będzie z tą nagrodą - dla mnie największą będzie to, by moje dzieci były szczęśliwe również w dorosłym życiu.

      Usuń