Ostatnimi czasy girlandy to moja wielka miłość. Najbardziej podobają mi się te z materiału, ale jako że szyć na maszynie nie potrafię, to na różne okoliczności robię szybsze papierowe wersje.
To tylko taka mała zapowiedź walentynkowych klimatów. Wrzucam ją szybciej, bo chyba ze wszystkich ozdób, które zrobiłam na walentynki zajęła mi najwięcej czasu.
Widzę, że u Ciebie klimacik już jest. U mnie dopiero w planach :), bo synek bardzo przeżywa to "święto", więc będę coś musiała zorganizować.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszła - u nas w tym roku lampion (już pokazany) i drzewko miłości (lada moment) zaprezentowane zajęły nam najwięcej czasu, ale w efekcie dały też najwięcej frajdy :)
OdpowiedzUsuńDzięki. W następnym poście coś do kompletu. Agnieszko, lampionik super. Może pomyślimy, bo Miśka chora, więc mam ją ciągle pod ręką.
OdpowiedzUsuń