No i dopadło nas. Kolejny raz w tym roku. Od kiedy Miśka poszła do przedszkola, mamy w domu zarazę za zarazą. Zamiast walentynek mamy smarczętynki, zamiast wystawnego obiadu pizza, ale za to dekoracje są. Wirusówka dopadła wszystkich domowników. Miśkę pierwszą, więc i ona pierwsza wraca do zdrowia. Mnie głowa pęka, a ta wali młotkiem w paliki (taka zabawka z Ikei, może znacie).
- Misiu, nie pukaj, mamę głowa boli.
Miśka udaje, że nie słyszy i wali dalej.
Mamo, pobaw się. Mamo weź mnie na kolanka (a trzymam już na nich miauczącego syna z wysoką gorączką). Kiedy tak siedziałam pod warstwą dzieci, przypomniała mi się dobra zabawa na takie okoliczności. Zabawa również jest fajna dla nadaktywnych dzieci, którym ciężko usiąść by np: uczyć się literek.
Rozrzucamy kartki z literkami i siedząc wygodnie pod kocykiem każemy dziecku skakać na wskazaną literę. Na koniec dajemy dziecku koszyk/reklamówkę i niech idzie na grzyby (czyli pozbiera cały bałagan, a my możemy zdychać dalej). Jak już dojdziemy trochę do siebie, możemy zrobić mapę i ukryć literki (albo i bez mapy).
Zdrowiejcie :)
OdpowiedzUsuń