Czy to się kiedyś skończy? Gluty lecą z nosa strumieniami, nos czerwony, temperatury, kaszle, rozwolnienia. Jak nie ja, to małż, jak nie małż to Miśka, a jak nie Miśka, to Młodzian.
W związku z okresem wylęgowym takich paskudztw przypomniała mi się zabawa Miśki z babcią z okresu chorobowego w zeszłym roku.
1. Wrzucanie kulki z modeliny do rolki po ręcznikach papierowych tak, by rozbiła ona piramidę z kubeczków. 2. Zabawa w stylu kości. 3. Rolkę stawiamy na stole i wrzucamy ile się da kulek. Potem podnosimy rolkę tak by wszystko wyleciało dołem. 4. Tak samo jak w punkcie 3, tylko od dołu wepchnęłyśmy pudełeczko od modeliny. 5. Rzucanie kulek przez rolkę. 6. Rzucanie kulek przez rolkę do kubeczka. 7. Zatkaną u dołu kubeczkiem rolkę trzymamy w powietrzu i wrzucamy ile się da kulek i sprawdzaliśmy ile kulek można wrzucić by wypadło.
Niby nic takiego, ale dla malucha to była niezła frajda. Może to zasługa mojej mamy, której dobra energia działa na wszystkich. Na małe gnomy też ;-)
Niech moc będzie z Wam! Nie dajcie się wirusom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz