Kolejną rzeczą, która mi bardzo
pomogła w życiu jest podzielenie swoich problemów/stresów na takie, na które
masz wpływ i na te, wobec których jesteś bezsilny. Zadaj sobie pytanie: czy
jest coś co mogę zrobić by to zmienić? Przykładowo stoisz w korku. O ile nie
jesteś MacGywerem (ten na pewno przerobiłby swoje auto w helikopter za pomocą
słomek od napojów), to nie masz wielkich szans na zmianę swojej sytuacji.
W sytuacji, na którą nie masz wpływu
przestań się stresować – to nic nie zmieni (a już na pewno nie na lepsze).
Kurs franka przyprawia Cię o palpitacje? Przestań –
zostaw sobie stres na sytuacje kiedy może Ci pomóc – zmobilizować do
działania. Stresujesz się egzaminem/projektem w pracy? I słusznie – powiedz
sobie, że jak zabierzesz się do pracy, to poziom stresu opadnie, bo będziesz
robić coś, co zmniejsza obawę porażki. Zrób wszystko co w Twojej mocy by się
dobrze przygotować, a tuż przed ważnym momentem, powiedz sobie: „Zrobiłam co
mogłam, niech się dzieje wola nieba” ;-)
W niektórych przypadkach możliwe jest
odseparowanie się od stresującej
sytuacji. Powiedzmy, że byłaś cały dzień z dzieckiem w domu i ono dawało Ci
do wiwatu. Mąż przychodzi do domu, a Ty właśnie toczysz kolejną batalię z
małoletnim i czujesz, że jeszcze chwila, a wybuchniesz. Wyjdź zanim tak się
stanie. Inny przykład. Kłócisz się z partnerem zaczęło się od jednego tematu.
Nie znaleźliście rozwiązania, tylko utonęliście w wyliczaniu sobie win,
uderzacie w ton „bo ty zawsze..” „bo ty
nigdy..”. Spróbujcie przerwać dyskusje: „Ok., oboje jesteśmy
zdenerwowani, dajmy sobie czas by ochłonąć i przemyśleć jak rozwiązać problem”.
Dobrze jest w tym czasie uprawiać sport,
bo on rozładowuje napięcie i poprawia nastrój. Zamiast wracać do rozmowy,
możemy napisać email. Wtedy łatwiej
kontrolować negatywne emocje, wtedy masz czas pomyśleć jak to odbierz druga
strona, możesz poprawić to, co napisałeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz