Moja Miśka to ambitna dziewucha, wszystko musi jej wyjść od razu. Początkowo jej malunki nie przypominały zupełnie niczego i ewidentnie ją to zniechęcało. Wymyśliłam technikę wycinania. Najpierw rysowałam coś prostego. Ona malowała. Potem to wycinałam i naklejałyśmy na nową kartkę. Ten akurat malunek pochodzi z przedszkola. Jak widać tam też znaleźli sposób na ratowanie ego małych artystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz